Po udanej rundzie wiosennej poprzedniego sezonu, kiedy to w siedmiu meczach Victoria aż pięć razy zwyciężyła, raz zremisowała i raz przegrała, pozostawiając w pokonanym polu m. in. Kolejarza Łódź oraz Victorię Rąbień, apetyty przed bieżącymi rozgrywkami były spore. Co więcej, zespół wydawał się być mocniejszy kadrowo oraz zgrany w toku wiosennej kampanii. Niestety, rezultat meczów jesiennych każe upatrywać w Victorii drużyny zaledwie przeciętnej, a to oznacza krok w tył.
Rzut oka na tabelę po rundzie jesiennej pokazuje okrutną prawdę. Victoria nie była w stanie wygrać ani jednego meczu z drużynami z miejsc 1-5. Co więcej, nie zgarnęła kompletu punktów w grach z drużynami poniżej szóstego, zajmowanego przez nią miejsca (porażka 0:1 u siebie z Sokołem Popów).
W meczach z czołówką przegrywaliśmy po walce, lub remisowaliśmy. Niestety, w żadnym przypadku, kiedy spotkały się dwie wyrównane ekipy, Victoria nie była w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Wiosną udawało się to aż czterokrotnie - "remontada" z Hetmanem Łódź od stanu 0:2 po kwadransie gry do ostatecznego sukcesu 3:2, zwycięstwo z Sazanem Pęczniew 3:2, wygrana bitwa z Kolejarzem 1:0 oraz sukces w meczu z zawsze niewygodną dla nas Victorią Rąbień - 2:0. Jesienią zaledwie dwa razy piłkarze Victorii nawiązali do tych sukcesów - chwilowo odzyskując prowadzenie w Dobieszkowie (o tym meczu później) oraz doprowadzenie do remisu z Iskrą Głowno w ostatnich sekundach meczu.
W trzeciej kolejce doszło do meczu, który mógł wywrzeć piętno na całej rundzie. Prowadząc 2:0 i 3:2 Victoria dała sobie wydrzeć punkty, za sprawą własnych błędów, przegrywając ostatecznie mecz 3:4. Czy ten mecz można opisać jako negatywny przełom w jesiennej kampanii, mecz, po którym część zawodników zwątpiła we własne siły, możliwości zarówno indywidualne, jak i całej drużyny?
Rzut oka na indywidualne statystyki piłkarzy również budzi niepokój. W niektórych przypadkach są one całkiem przyzwoite, ale... nabijane w meczach z drużynami zdecydowanie słabszymi. Grając z pierwszą "piątką", można odnotować dwa gole Piotra Modro (w tym jedna ze stałego fragmentu gry) i po jednym trafieniu Patryka Wojecha, Sławomira Woźniakowskiego, Dawida Krzepińskiego (zawodnik defensywny) oraz Michała Bojanowskiego (rzut karny). Jeśli chodzi o asysty - to dwukrotnie sztuka ta udała się Wojechowi, a po razie Modro i Czesławowi Karłatowi. Dodać jeszcze należy, że Wojech i Modro strzelali gole w Dobieszkowie, zanim doszło do katastrofy. Brak jakości? Wiary? Wracamy do punktu wyjścia.
Victoria cały czas wierzy w piękną wiosnę, w zdolność gonienia wyniku. W zeszłym sezonie zabrakło gola w Rosanowie. W bieżącym zadanie jest nieporównywalnie trudniejsze. Doświadczenie sugeruje, że runda rundzie nierówna i wiele ekip może diametralnie zmienić swoją siłę - w obie strony, na lepsze, bądź na gorsze. Dogonienie Kolejarza jednakże musi oznaczać radykalną poprawę jakości gry, bo obecnie w starciu z rywalem silnym, jak na naszą klasę rozgrywkową, Victoria zawodziła regularnie. To się musi skończyć, aby można było myśleć o czymś więcej niż o Serie B. Margines błędu nie istnieje.